Obudziła się około dziesiątej.
Otworzyła swoje zaspane oczy i popatrzyła nimi na kopertę z
pieniędzmi. *Po co mi to zostawiłaś?Co mam z tym zrobić? A do
tego ten dziwny sen...nie wystarczy Ci to, że mnie zostawiłaś?*
W śnie babcia podeszła do
nastolatki i wypowiedziała kilka zdań "Pamiętaj co mi
obiecałaś,masz spełniać swoje marzenia!" albo "Zawsze
będę Cię chronić ale pamiętaj musisz radzić sobie sama. Jesteś
wspaniałą dziewczyną i wiem że osiągniesz to o czym od zawsze
marzysz."Risa pomyślała przez chwile,włączyła telewizor.
Właśnie leciała zapowiedź dzisiejszych wiadomości.
"Nasi ulubieni chłopcy właśnie
wyjawili nam informacje na temat ich trasy koncertowej po całej Azji
i nie tylko. Ich pierwszym celem, jest Japonia! Znamy ich miejsce
pobytu i inne informacje dotyczące tej siódemki lśniących niczym
gwiazdy idoli!. Dodam na koniec że hotel w którym mają się
zatrzymać na te kilka dni,jest największym w całym Tokyo. To
oznacza że wasi ulubieńcy będą w dobrych rękach a wszystkie
IGOT7 nie muszą się o nic martwić! Żegnam was cieplutko i
zapraszam do obejrzenia naszych wieczornych wiadomości!"
. Miała trudny wybór. Mogła zostać
tu w domu ewentualnie spełnić swoje marzenia i pojechać do Japonii
aby wspierać jej ulubiony zespół. *Ja już sama nie wiem co mam
zrobić. Babcia oczekuje ode mnie tego, że spełnię swoje marzenia
a więc tak zrobię*. Dziewczyna chwyciła szybko płaszcz i buty,
następnie szybko pobiegła do biblioteki miejskie. Śnieg lekko
prószył na jej bladą twarz. Dziewczyna mimo tego że się
śpieszyła, tak szybko do swojego celu nie dotarła bo była na
miejscu dopiero po 30 minutach. Wbiegła zmęczona i podeszła do
bibliotekarki
-Annyeonghaseyo. -Ukłoniła się w
stronę starszej kobiety- Czy mogłabym skorzystać z komputera?
-Oczywiście. - Z uśmiechem na twarzy
odparła - Komputer numer 7 jest wolny.
-Dziękuję.-Z uśmiechem podziękowała
kobiecie.
Risa właśnie w tym momencie
zdecydowała się na coś szalonego a mianowicie na podróż do
Japonii. Sprawdziła cenę biletu. Były tanie więc od razu kupiła
bilet w jedną stronę. Lot miała w sobotę o godzinie 15.30 czyli
jutro. Dziś musiała wszystko przygotować i się spakować.
Uradowana wybiegła jedynie mówiąc krótkie "Dziękuje!".
Szybko wstąpiła do sklepu i kupiła nowe ciuchy na wylot następnie
dokupiła przydatne i najbardziej potrzebne rzeczy typu: Nowy telefon
komórkowy,walizkę czy też aparat.
Gdy doszła do domu od razu wykąpała
się a następnie ugotowała pyszne Ramen. Spakowała swoją walizkę
pod wieczór, a w domu wszytko okryła prześcieradłami i folią aby
się nie zakurzyło przez ten czasu.
-Będę tęsknić.-Wyszeptała..Zanim
Risa się zorientowała była już 23.30 długo zajęło jej to
wszystko. Już jutro wylot. Wpełzała pod kołdrę, po woli zamknęła
swoje powieki a po pięciu minutach już była w krainie w której
zawsze była szczęśliwa.
Nastolatka obudziła się o 10.00 na
dźwięk budzika, szybko poderwała się z łóżka. *Jak tu zimno*
Podeszła owinięta w koc do kuchni aby mogła rozpalić w piecyku.
Włożyła drewno i kartkę od gazety a następnie je podpaliła
zapałkami
-Ał! aish!...-Mówiła z bólem
Oparzyła się. Zazwyczaj jej babcia
zajmowała się takimi rzeczami. Risa mieszkała w tym domu
praktycznie od dzieciństwa, jednak mimo tego nigdy nie zajmowała
się rozpalaniem w piecu. Jedną z przyczyn była jej fobia. Strach
przed ogniem. Kiedyś gdy bawiła się ze znajomymi w domku na
drzewie, jeden z chłopaków wywołał pożar. Wszyscy prócz niej
zeszli na dół i uciekli, ona została sama. Wylądowała w
szpitalu, na szczęście nie stało się nic tak bardzo strasznego...
jednak wciąż na jej dłoni można zobaczyć dosyć sporą bliznę z
tamtych dni.
Powoli zabrała się za szykowanie
śniadania. Zjadła zwykły ryż z kimchi i powoli udała się do
łazienki. Wzięła ciepły prysznic i umyła swoje ciemne włosy.
Następnie przemyła swoje śnieżne zęby i ubrała się w dżinsy i
bluzkę w żółte paski. Uczesała swoje włosy w wysoką kitkę i
pobiegła do salonu. Spojrzała na zegarek 13.47 jeszcze 40 minut
zostało do wyjazdu na lotnisko. Dokładnie sprawdziła walizki które
wczoraj spakowała. Zgasiła ogień który wcześniej rozpaliła i
poszła jeszcze rozejrzeć się po pokojach, głównie po to, aby
zapamiętać ten dom taki jaki jest.P ostanowiła jeszcze przeglądnąć
zdjęcia które dostała od babci, jej uwagę przykuło zdjęcie
matki z jakąś kobietą która była identyczna , odwróciła je aby
spojrzeć na napis "Moje kochane córeczki" *Co? To mama miała siostrę?!* Risa zdziwiła się strasznie, nigdy nie wiedziała o tym.
Zawsze jej babcia powtarzała, że miała jedno dziecko, jej matkę.
Właśnie z tego powodu pozwoliła sobie zaglądnąć do papierów
Babci. Sprawdzała wszystko aż trafiła na akt urodzenia
"Hana Su-Urodzona 23.5.1880 roku w
Korei w Seoul Siostra SuYou"
Risa nawet nie zauważyła że wybija
godzina 14.30. Pod dom podjechała taksówka. Zabrała szybko walizkę
i wybiegła z domu zamykając drzwi na klucz wyszeptała jedno
krótkie słowo, "Wrócę" a następnie pobiegła do
samochodu.
Droga mijała jej normalnie oprócz
tego że łzy leciały jej po policzku ale nie tylko z powodu że
opuszcza swój rodzinny dom ale też dlatego że robi to dla siebie i
dla Babci którą kocha i która nadal patrzy na nią i jej pomaga
ale tam,tam w niebie. Otarła łzy i uśmiechnęła się. Popatrzyła
na telefon 15.00 ...jeszcze 30 minut. Byli już blisko lotniska, co
powodowało dziwne uczucie, coś w stylu motylków w brzuchu...
Podziwiała widoki które zdobiły tą miejscowość, włączyła
sobie muzykę na mp3 właśnie leciało Jimin- Stand Up. Słysząc
słowa danej piosenki szybko zmieniła ją na inną czyli
"GOT7-Follow Me". Po chwili znalazła się na lotnisku.
Jeszcze nigdy nie leciała samolotem więc odrobinę się bała, ale
nie miała czego. To był kolejny krok, w stronę jej nowego życia.
Podziękowała kierowcy i wręczyła pieniądze, zabrała swoje
walizki i poszła w stronę kasy biletowej. Wręczono jej wcześniej
zamówiony bilet. Ucieszyła się i uradowana usiadła na krześle
obok swojego pasu lotu. Musiała czekać 20 minut ale to jej nie
przeszkadzało. Hotel także miała już zamówiony przez internet
więc nie miała na głowie żadnych ważnych spraw. Słuchała
piosenek które jak dla niej kończyły się bardzo szybko. Przed
lotem skorzystała z toalety, poprawiła swoją fryzurę,przemyła
twarz i pobiegła na odprawę.
W samolocie nie było za dużo miejsca
więc usiadła obok wysokiego i chudego mężczyzny. Nie odzywała
się ani jednym słowem tak samo jak osoba obok, milczeli. Przed
startem dziewczyna strasznie się denerwowała ale dała sobie jakoś
radę. Włożyła słuchawki do uszu i zaczęła słuchać muzyki. Po
chwili ktoś szturchnął ja w ramie.
-Przepraszam. Czy to jest GOT7?-Zapytał
mężczyzna szeptem -Chodzi mi o tą piosenkę...
-Ymm...ye. -Odpowiedziała troszkę
zdziwiona pytaniem.- Chciałby pan też trochę posłuchać?
-Ymm..oczywiście.-Przytaknął, wciąż
nie ukazując swojej twarzy.
Nastolatka dała jedna słuchawkę
osobie obok i włączyła wszystkie piosenki po kolei zaczynając od
"Girls Girls Girls". Słuchał piosenek co chwilę słodko
śmiejąc się ewentualnie mówiąc "Ee! Mark powinien mieć
więcej partii!". Risa zgodziła się z jego opinią, właśnie
tak zaczęła się ich rozmowa na temat całego zespołu.
Wywnioskowała, że jej nowo poznany znajomy najbardziej lubi
najstarszego członka zespołu, tak samo jak i ona.
Lot wreszcie dobiegł końca. Risa
uradowana zabrała bagaże i ruszyła w stronę drzwi. Uśmiech na
jej twarzy był ogromny. Nastolatka wciąż myślała o jednym,
mijając w samolocie te wszystkie piękne widoki przed oczami miała
ICH całe GOT7, myślami była daleko od rzeczywistości a w głowie
było tylko jedno pragnienie "Pojawić się tam!". Powoli
wspominała chwile którymi radowała się razem z zespołem a
mianowicie chodziło jej o ich wyniki i sukcesy, wspierała ich ,mimo
iż oni nie wiedzą o jej istnieniu, oni wpoili radość do jej
szarego życia bo gdyby nie to że ma ich teraz to na pewno chciała
by być w niebie. Łza spłynęła po jej policzku na samą myśl o
tym wszystkim co ją spotkało. Miała ona 13 lat gdy jej życie
ponownie nabrało barw. Ona nie potrafiła znieść informacji o
niepowodzeniu idoli, kochała ich straszliwie. Teraz marzenia zwykłej
dziewczyny spełniają się krok po kroku ale ona nie wie że zajdą
one za daleko i wtedy jej życie zamieni się w koszmar , ona nie
jest gotowa aby się przekonać że lepiej było by dla niej pozostać
tam w Seoul, mieście które kochała z całego serca.
Risa powędrowała w stronę hotelu,
szła na pieszo gdyż budynek znajdował się niedaleko lotniska. Po
drodze podziwiała te widoki i dekoracje które zdobiły praktycznie
wszystkie ogródki i sklepy, tu było tak inaczej niż tam skąd
pochodziła. Kolorowe światełka witały ją wesoło w nowym
otoczeniu a różne figurki uśmiechały się do niej wesoło. Dziś
po raz kolejny na jej bladej twarzy pojawił się uśmieszek na
którym po chwili zjawiła się jedna słona łza. Nastolatk niegdyś
była wesoła i pomocna tak jak jest teraz ale od tamtego dnia
wszystko się zmieniło.
Kilka lat wcześniej
-Babciu! Babciu! Zobacz złapałam
motylka teraz tylko go posadzę na kwiatku aby mógł zebrać słodki~
nektar. Ładny motylek?-Pytała promiennie siedmiolatka
-Śliczny wnusiu. Jak wróci mamusia to
jej pokażesz. Dobrze? Idź się bawić.-Mówiła ucieszona staruszka
Dziewczynka wykonała dokładne
polecenia babuni i pobiegła na ogródek. Bawiła się wśród
kwiatów i wypuszczała motylka który mimo to do niej wracał tak
jakby mówił "Nie zostawię cię w tej trudnej chwili Risa".
Mała nie wiedziała co ją czeka, a raczej co właśnie się stało.
Biegła do babci która właśnie odkładała telefon po czym opadła
na ziemię i zaczęła patrzeć przed Siebie. Uśmiech zniknął z
jej twarzy. Dziewczynka pobiegła do swej ukochanej babci i zapytała
co się stało
-Twoi rodzice...oni..oni nie żyją
-Jej głos zaczął drżeć.- Chcieli zdążyć przed twoimi
jutrzejszymi urodzinami ale...nie udało im się...oni... nie żyją.
-Kobieta zaczęła płakać, najbardziej było jej szkoda tej małej
istotki która jeszcze nie była gotowa na to, aby zostać bez swoich
rodziców na tym strasznym, szarym świecie.
siedmiolatka nie mogła pohamować łez,
spadały one jedna za drugą. Płakała cały czas. Jej rodzice
właśnie wracali z Japonii ale nie dojechali, nie dojechali na jej 7
urodziny. To był dla niej wielki szok ona miała zaledwie siedem lat
a jej życie legło w gruzach...
W tym czasie
Gdyby rodzice mogli by być teraz z nią
i mogli by ją wspierać była by zadowolona, ale niestety oni są w
lepszym miejscu niż ten świat... Dziewczyna ciągnęła swoje
bagaże po dużych schodach aby dojść na górę. Teraz od
"Szczęścia" dzielił ją tylko jeden krok. Powoli
podbiegła pod duże drzwi które otworzył jej wysoki i schludnie
ubrany mężczyzna. Hol był piękny a na środku wisiał wielki,
kryształowy żyrandol który lśnił pod blaskiem światła. Risa
była zaskoczona widokiem tego miejsca bo jeszcze nigdy nie była w
hotelu a tym bardziej w takim drogim i luksusowym. Powolnym krokiem
zbliżyła się do recepcji.
-Kon'nichiwa! Zamówiłam pokój przez
internet dwa dni temu. Nazywam się Risa Kim-Mówiła spokojnie
nastolatka
-Kon'nichiwa!Już sprawdzam. Hym...
Hai!Pani pokój to ten z numerem 303.-Recepsjonistka wręczyła
kluczyk .-Proszę iść na w prost, tam ktoś panią zaprowadzi do
pani apartamentu.
-Dziękuję!- Uśmiechnęła się do
kobiety promiennie -Do zobaczenia.
Risa skorzystała z windy i po chwili
już znalazła się na 4 piętrze. Powoli przechodziła obojętnie
obok wszystkich pokoi ale w końcu zatrzymała się przy jednym,
zaczęła uważnie przysłuchiwać się rozmowie, która była w jej
ojczystym języku.
-Nie damy rady! Jesteśmy już inni niż
kiedyś, mam tego dosyć... jest za trudno! Musimy odwołać trasę,
zajmie to prawie cały rok! Tym bardziej, jeśli zauważą że jest
coś nie tak... Potem będą krążyć o nas plotki! Musimy się
wycofać! Jestem liderem i wiem co mówię w końcu nie bez powodu
nim jestem. Tak? Musimy porozmawiać z menadżerem... kto się ze mną
zgadza?-Przemawiał najstarszy
Po chwili chłopacy usłyszeli ciche
łkanie, podeszli do drzwi i delikatnie otworzyli je. Nikogo tam nie
było, jedynie kartka papieru.
"Daliście mi nowe życie a teraz
je zabieracie? Proszę! Dacie rade. Proszę was! Proszę!"
Chłopcy spojrzeli tylko po sobie i
kartkę zgnietli po czym Jackson jednym ruchem ręki spowodował że
wylądowała ona w koszu.
"Tak cel za 10 punktów!"
krzyczał
*Po tym wszystkim oni chcą
zrezygnować?! Dlaczego! Wtedy to już w ogóle moje życie nie
będzie mieć sensu!* Zamartwiała się nastolatka. Ona kochała ich
a straciła już i tak wiele, teraz starci już całą resztę która
jej pozostała. Tak ona nie była normalną fanką ale też nie fanką
psychopatką. Jej biasem był Mark, kochała go ale on nawet nie wie
że ona istnieje. Yugyeom, on też jest w jej głowie i to
praktycznie tak samo jak najstarszy. Chciała im pomóc i pokazać że
oni dla niej i innych fanów coś znaczą ale niestety nie wiedziała
jak, była tylko jedną z milionów fanek i nie da rady pokazać im
tego wszystkiego. Ona ich kocha i nie chce ich stracić!
Powolnym ruchem dłoni otworzyła drzwi
do swojego pokoju który znajdował się praktycznie obok pokoju GOT7
gdyż dzielił ich tylko pokój o numerze 302.Położyła walizkę w
kąt pokoju i poszła wziąć prysznic. Nastolatka rozebrała się a
swój strój położyła na półce po czym odkręciła kurek z
ciepłą wodą i powoli weszła do wanny. Krople leciały szybko i
mieszały się z jej łzami, płakała, płakała dlatego że
stwierdziła, że nie potrzebnie tu przyjechała. Po tych krótkich
przemyśleniach, wpadła na coś głupiego... coś niemożliwego.
Postanowiła ich "nawrócić". Letnia woda przestała
lecieć na jej zgrabne i chude ciało. Risa otuliła się ręcznikiem
i pobiegła do walizki po ciuchy, wybrała jasną kremową bluzkę i
czarne rurki które bardzo idealnie były zgrane z resztą stroju.
Ubrana stała przed lustrem i wpatrywała się w swoje odbicie myśląc
o tym co ma zrobić dalej. Wyciągnęła ciasteczka które
przywiozła z Korei a następnie na białej kartce napisała "Chcę
wam podziękować za wszystko" i przyczepiła do opakowania.
Wybiegła z pokoju i szybkim krokiem zmierzała w stronę drzwi od
pokoju 301. Położyła przekąskę na wycieraczce po czym zapukała
i schowała się. Nastolatka patrzyła z ukrycia jak lider zabiera
prezent z pod drzwi. Bez jakichkolwiek emocji, wróciła do Siebie.
Nie miała pomysłu co robić dalej. Po krótkim namyśle zdecydowała
się iść na spacer po pięknej Japonii. Nałożyła kremowe buty na
obcasie i chwyciła płaszcz. Była zima więc było chłodno i wiał
wiatr.
Na zewnątrz było cudownie! Patrzyła
jak małe dzieci lepią bałwany albo bawią się śnieżkami.
Ucieszyły ją te wszystkie widoki i cieszyła się także że mają
oni rodziców i w każdej chwili mogą przytulić się do mamy czy
pobawić się z tatą. Dla niej nie liczyło się głównie jej
szczęście lecz szczęście innych. Było około 19 i robiło się
już ciemno, powoli nastolatkę ogarnął strach. Była w jakieś
uliczce i nie wiedziała co się dzieje. Dzieci już ucichły a na
ich miejscu zjawili się jacyś nastolatkowie. Próbowała nie
zwracać na ich uwagi, oraz jak najszybciej odejść najdalej jak się
dało od nich. Miała złe przeczucie do tej całej sytuacji. Była w
"ciemnej uliczce" więc była bez wyjścia. Zauważyli ją
i od razu postanowili podejść bliżej. Zauważyła że jest ich
trzech jeden brunet jeden blondyn i jeden szatyn. Zamknęła oczy,
jakby myślała że jak je otworzy to znajdzie się obok mamy która
czyta książkę tak jak zawsze było w jej dzieciństwie. Niestety
to nic nie dało po chwili usłyszała ich szepty, znała japoński
tak samo jak angielski więc ich dobrze rozumiała.
-No no! Co tu robi takie niewiniątko.
Ej.. chłopaki a może się troszkę zabawimy?!-Jeden z nich odezwał
się pierwszy.- Nie wygląda na Japonkę... Koreanka może?
-Hmm niezły pomysł. Nie ruszaj się
dziecinko a nic cię nie zaboli. -Dodał kolejny ze śmiechem – Do
you understand me?
Złapali ją za ręce po czym związali
jakimś starym sznurem, bała się straszliwie ale nie wiedziała jak
może wezwać pomoc, łzy leciały jej po różowych policzkach.
Najwyższy zaczął powoli zdejmować jej płaszcz oddając przy tym
pocałunki na jej szyi. Wyrywała się ale to ich bardziej
denerwowało. Po chwili chłopaki uciekli i zostawili ją samą i
zmarzniętą. Nie wiedziała co się dzieje, jej powieki szybko
opadły na dół, widziała przed sobą tylko ciemność... zemdlała
[Tym razem rozdział jest dłuższy, połączyłam dwa rozdziały w jeden, więc mam nadzieję, że wam odpowiada taka długość! Mam nadzieję że wam się spodoba! Prosiłabym o waszą szczerą opinię! ]
O mmmmmatko! Ten rozdział był na prawdę świetny, Juui! Bardzo mi się podobał i fajnie, że był taki długi. Lubię, kiedy świetne rzeczy nie kończą się za szybko! XD
OdpowiedzUsuńByła tu masa ciekawych rzeczy. Prawie bez przerwy się denerwowałam w środku xd. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Ciekawi mnie co Rosa zrobi dalej! :D
Cieszę się że Ci się podobał ^^ Postaram się jeszcze bardziej, aby były dłuższe, oraz ciekawsze =)
UsuńW sumie, to ja sama nie pamiętam, co się dalej stanie xD Ale no cóż ;P Zobaczymy nie długo ^.^
Dziękuję za wsparcie <3
Piękne <3 Juui jesteś niesamowita :3
OdpowiedzUsuńJejku *U* Dziękuję ♥
Usuń